Naprawdę długo mnie nie było. Bardzo was wszystkich za to przepraszam. Mam dla was, na przeprosiny, krótkiego one shot'a z Kuroshitsuji. Życzę miłego czytania :)
Dzień
z życia byłego Shinigami
Kolejny
nudny dzień, rozpoczęło słońce delikatnie przebijające się
przez zakratowane i pokryte wieloletnim kurzem okna. Biało włosy
ostrożnie podniósł wieko trumny. Przeciągnął się i poszedł
doprowadzić się do jakiegoś(jakiego nikt nie zna) porządku. Już
ubrany skierował swe kroki do biura, gdzie stały(przygotowane
wczoraj) kanapki. Wziął jedną, a po chwili odłożył. I tak był
nieśmiertelny, a nie miał jakoś specjalnie ochoty na jedzenie. Ten
dzień mimo, że zaczynał się tak codziennie i tak nudno miał być
bardzo interesujący czuł to. Czuł to całym sobą, wszystkimi
siedmioma(?) zmysłami. „Myślę że dzisiaj odwiedzi mnie ktoś
wyjątkowy.” W sumie po ostatnich wydarzeniach, Londyn aż huczał
od plotek, a on miał trochę więcej pracy. Co zresztą mu nie
przeszkadzało. Jego obecna praca, była niczym w porównaniu z
poprzednią. W sumie też interesującą, ale pół wieku tej samej
pracy może zmęczyć każdego. Prawda?
Sięgnął
długo palczastą ręką do urny i wyciągnął z niej… psie
ciasteczko. Herbatnik w kształcie kości za chrupał w zawsze
szeroko uśmiechniętych ustach. Jednocześnie z górnej szuflady
komody wyciągnął okulary. Połówkowe szkiełka w kanciastych,
czarnych oprawkach. Tak delikatnych, że wydawało by się że
rozpadną się w od samego patrzenia. Takich okularów nie mógł
stworzyć żaden człowiek, ale przecież on nie był człowiekiem, a
okulary przypominały mu o tym i o jego starej pracy.
W
tej chwili ktoś zastukał do drzwi. Pstryknął palcami, a drzwi
posłuszne jego woli otworzyły się skrzypiąc nie smarowanymi przez
lata zawiasami.
–Tak myślałem, że wkrótce mnie odwiedzisz. Hrabio.-Zaniósł
się chichotem. W drzwiach stał „pies królowej”, Ciel
Phantomhive we własnej osobie, a także jego lokaj Sebastian
Michaeilis-demon. Szczerze mówiąc(myśąc) na jego widok, na samą
jego obecność biało włosy miał ochotę wyciągnąć swoją kosę
i pozbyć się tego robaka. Powstrzymał jednak tę chęć i lekko
rozkołysanym krokiem podszedł do hrabiego. Dźgnął go długim
paznokciem w policzek.
–Witam Hrabio.
–Undertaker.
Skoro wiedziałeś, że przyjdę to pewnie wiesz też po co
przychodzę.
Grabarz
pokiwał głową. Po czym znowu się roześmiał.
–Wiem Hrabio, wiem. Ale ty powinieneś
wiedzieć że informacje kosztują.
–Sebastianie.
–Yes, my lord.
Demon
podszedł do grabarza, a ten z ledwością powstrzymał dreszcz
wstrętu. Czarno włosy wyszeptał mu coś na ucho. Biało włosy
spojrzał na niego dziwnie. Po czym roześmiał się, zaczął się
tarzać po podłodze. Kiedy już udało mu się uspokoić, usiadł na
jednej z trumien, a gościom wskazał drugą.
-Niewiele
wiem, miałem kilku „klientów” z tego całego zamieszania i mogę
ci jedno powiedzieć na pewno. To co ich zabiło nie było
człowiekiem, demonem, ani Shinigamim.
–Więc czym?
-Wytęż swój psi
móżdżek Hrabio.
–Nie możliwe.
–Tak Hrabio. To
co ich zabiło było aniołem, Aniołem.
Kiedy
Ciel i Sebastian opuścili zakład grabarza, ten postanowił zająć
się jednym ze swoich „klientów”. Jednak tym razem zdecydował
się że zrobi to po swojemu. Założył okulary, które wcześniej
zostawił na komodzie, a z pod płaszcza wyjął swoją kosę. Lekko
naciął nasadę szyi. Z otwartej rany wystrzeliły Cimenatik Record.
Takie jak myślał pocięte, zmienione i złożone na nowo. Kiedy im
się przyglądał poczuł, że zbliżają się jeszcze jedni
„goście”. Starzy znajomi z poprzedniej pracy, inni Shinigami.
-Witam,
witam. Co się stało, że mogę was gościć w moich skromnych
progach?
–Przecież wiesz. Undertaker. Przyszliśmy po
informacje.-Przełożony wszystkich Shinigamich Wiliam T. Spears
pociągnął nosem.-Miałeś gości-stwierdził.-Robactwo.
–Czy będziemy teraz o tym
rozmawiać.-Undertaker wzruszył ramionami.-Powiedzcie lepiej czego
ode mnie oczekujecie?
-Informacji. O czasach i miejscach zgonów.
–Północny Londyn,
niedziela, wszystkie osoby wracały z kościoła kiedy to się stało.
–A co słychać
u mojego Sebcia?!-Wyrwał się Grell.
–Grell Satocrif, natychmiast się
uspokój!-Skarcił swojego podwładnego Wiliam.-Dziękujemy ci
Undertaker.
Obaj
Żniwiarze zniknęli, a on zaszył jeszcze zrobioną przez siebie
ranę i poszedł się położyć. Kiedy zasuwał wieko trumny
pomyślał. „To był bardzo ciekawy dzień.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz