niedziela, 15 lutego 2015

Dzień z życia (byłego) Shinigami

Naprawdę długo mnie nie było. Bardzo was wszystkich za to przepraszam. Mam dla was, na przeprosiny, krótkiego one shot'a z Kuroshitsuji. Życzę miłego czytania :)

 
Dzień z życia byłego Shinigami
Kolejny nudny dzień, rozpoczęło słońce delikatnie przebijające się przez zakratowane i pokryte wieloletnim kurzem okna. Biało włosy ostrożnie podniósł wieko trumny. Przeciągnął się i poszedł doprowadzić się do jakiegoś(jakiego nikt nie zna) porządku. Już ubrany skierował swe kroki do biura, gdzie stały(przygotowane wczoraj) kanapki. Wziął jedną, a po chwili odłożył. I tak był nieśmiertelny, a nie miał jakoś specjalnie ochoty na jedzenie. Ten dzień mimo, że zaczynał się tak codziennie i tak nudno miał być bardzo interesujący czuł to. Czuł to całym sobą, wszystkimi siedmioma(?) zmysłami. „Myślę że dzisiaj odwiedzi mnie ktoś wyjątkowy.” W sumie po ostatnich wydarzeniach, Londyn aż huczał od plotek, a on miał trochę więcej pracy. Co zresztą mu nie przeszkadzało. Jego obecna praca, była niczym w porównaniu z poprzednią. W sumie też interesującą, ale pół wieku tej samej pracy może zmęczyć każdego. Prawda?
Sięgnął długo palczastą ręką do urny i wyciągnął z niej… psie ciasteczko. Herbatnik w kształcie kości za chrupał w zawsze szeroko uśmiechniętych ustach. Jednocześnie z górnej szuflady komody wyciągnął okulary. Połówkowe szkiełka w kanciastych, czarnych oprawkach. Tak delikatnych, że wydawało by się że rozpadną się w od samego patrzenia. Takich okularów nie mógł stworzyć żaden człowiek, ale przecież on nie był człowiekiem, a okulary przypominały mu o tym i o jego starej pracy.
W tej chwili ktoś zastukał do drzwi. Pstryknął palcami, a drzwi posłuszne jego woli otworzyły się skrzypiąc nie smarowanymi przez lata zawiasami. –Tak myślałem, że wkrótce mnie odwiedzisz. Hrabio.-Zaniósł się chichotem. W drzwiach stał „pies królowej”, Ciel Phantomhive we własnej osobie, a także jego lokaj Sebastian Michaeilis-demon. Szczerze mówiąc(myśąc) na jego widok, na samą jego obecność biało włosy miał ochotę wyciągnąć swoją kosę i pozbyć się tego robaka. Powstrzymał jednak tę chęć i lekko rozkołysanym krokiem podszedł do hrabiego. Dźgnął go długim paznokciem w policzek. –Witam Hrabio. –Undertaker. Skoro wiedziałeś, że przyjdę to pewnie wiesz też po co przychodzę.
Grabarz pokiwał głową. Po czym znowu się roześmiał. –Wiem Hrabio, wiem. Ale ty powinieneś wiedzieć że informacje kosztują. –Sebastianie. –Yes, my lord.
Demon podszedł do grabarza, a ten z ledwością powstrzymał dreszcz wstrętu. Czarno włosy wyszeptał mu coś na ucho. Biało włosy spojrzał na niego dziwnie. Po czym roześmiał się, zaczął się tarzać po podłodze. Kiedy już udało mu się uspokoić, usiadł na jednej z trumien, a gościom wskazał drugą.
-Niewiele wiem, miałem kilku „klientów” z tego całego zamieszania i mogę ci jedno powiedzieć na pewno. To co ich zabiło nie było człowiekiem, demonem, ani Shinigamim. –Więc czym? -Wytęż swój psi móżdżek Hrabio. –Nie możliwe. –Tak Hrabio. To co ich zabiło było aniołem, Aniołem.
Kiedy Ciel i Sebastian opuścili zakład grabarza, ten postanowił zająć się jednym ze swoich „klientów”. Jednak tym razem zdecydował się że zrobi to po swojemu. Założył okulary, które wcześniej zostawił na komodzie, a z pod płaszcza wyjął swoją kosę. Lekko naciął nasadę szyi. Z otwartej rany wystrzeliły Cimenatik Record. Takie jak myślał pocięte, zmienione i złożone na nowo. Kiedy im się przyglądał poczuł, że zbliżają się jeszcze jedni „goście”. Starzy znajomi z poprzedniej pracy, inni Shinigami.
-Witam, witam. Co się stało, że mogę was gościć w moich skromnych progach? –Przecież wiesz. Undertaker. Przyszliśmy po informacje.-Przełożony wszystkich Shinigamich Wiliam T. Spears pociągnął nosem.-Miałeś gości-stwierdził.-Robactwo. –Czy będziemy teraz o tym rozmawiać.-Undertaker wzruszył ramionami.-Powiedzcie lepiej czego ode mnie oczekujecie? -Informacji. O czasach i miejscach zgonów. –Północny Londyn, niedziela, wszystkie osoby wracały z kościoła kiedy to się stało. –A co słychać u mojego Sebcia?!-Wyrwał się Grell. –Grell Satocrif, natychmiast się uspokój!-Skarcił swojego podwładnego Wiliam.-Dziękujemy ci Undertaker.
Obaj Żniwiarze zniknęli, a on zaszył jeszcze zrobioną przez siebie ranę i poszedł się położyć. Kiedy zasuwał wieko trumny pomyślał. „To był bardzo ciekawy dzień.”